Bardzo się myliłem myśląc że jest to tylko wycieczka (które bardzo zresztą lubię). Może nie jest to misja jak można zobaczyć a plakacie ale jest to chęć spotkania motocyklistów dla których zimno i góry nie są straszne.
Wiem, że w głowach waszych rodzi się myśl, że nie było w tym roku śniegu i jakie góry z są z Równicy. Dla pojazdu kilku konnego i będącego dwa razy starszym ode mnie wyzwanie to już jest.
Technicznie cała impreza jest bardzo prosta. Spotykaliśmy się przed Muzeum o godzinie 12 skąd ruszyliśmy na górę. Tam tradycyjnie ognisko, kiełbaski, dyplomy i naklejki. Nic wielkiego i żadna misja z powodu dobrych warunków atmosferycznych. Po wymianie towarzyskich uprzejmości wróciliśmy do Muzeum. Cały czas jeździłem w zielonej kurtce przez co nikt nie uznawał mnie za motocyklistę...
Obejrzeć tam można kilka unikatowych eksponatów oraz wiele bardzo ciekawych. Są one w posiadaniu Remika, który w ciekawy sposób dzieli się pasją do zabytkowych motocykli i potrafi o nich i przygodach z nimi mówić godzinami. Takie też dyskusje się tam odbywały i plan był przenieść je na niedzielę ale niestety czas nie pozwolił się pojawić ponownie w Muzeum. Myślę jednak, że będzie jeszcze nie jedna okazja do spotkania.
Czy warto jechać 450 km dla 15km jazdy motocyklem? Padło już to pytanie w weekend i zdecydowanie odpowiadam, że tak. Większość zapewne twierdzi inaczej - oceniam to po rejestracjach motocykli spośród których najodleglejszą był Marek z Bydgoszczy.
Za rok też postaram się być!
p.s. posiadacze współczesnych albo mocnych maszyn proszę miejcie na uwadze, że mając kilka koni nie da się bez problemu przyśpieszać pod górę, przez co często jesteście zawalidrogami jadąc strasznie nonszalancko
Wejście do Muzeum
Zbiory
Motocykliści przed wjazdem
Pamiątkowe zdjęcie na szczycie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz