Dzień dobry.
Wreszcie I runda MPPZ. Udało się zorganizować wszystkie potrzebne dokumenty i dzięki temu nie był to zwykły rajd tylko debiut w MPPZ.
Co prawda tydzień wcześniej był rajd w Chomiąży Szlacheckiej to i tak jechaliśmy z ojcem pełni energii do Mińska Mazowieckiego.
Dzień 1
Ładowanie busa i o 14 ruszamy w stronę Mińska. Lawetując motocykle nic ciekawego się nie dzieje poza uciekającymi autostradą kilometrami.
Około 20 dotarliśmy.
Na miejscu ukazał nam się bardzo okazały kompleks budynków ZSP 1 w którym mieliśmy nocować.
Wypakowaliśmy motocykle i zabraliśmy się za integrację przy ognisku.
Pokój w internacie w którym nocowaliśmy.
Dodatkowo w pakiecie uczestnika była koszulka z logo rajdu. W Kuryerze opisane były atrakcje trasy rajdu oraz krótka relacja wraz z wynikami rajdu zeszłorocznego.
Dzień 2
Zapowiadał się upalnie lecz dla bezpieczeństwa ubraliśmy kurtki.
O 9 odprawa w czasie której zaczęto rejestrację zawodników i wydawanie numerów startowych. Odczekaliśmy aż największa kolejka minie i otrzymaliśmy numery 85 i 86 - nie były to ostatnie numery startujących załóg.
Na trasę rajdu wyjechałem o 11:27 w międzyczasie podziwiając motocykle stojące na placu.
Gutek prowadzony z kosza.
Rzadko widywany Dresch.
Trasa była podzielona na 3 etapy z których pierwszy kończył się na zamku w Liwie gdzie były dwie próby sprawnościowe oraz test ze znajomości przepisów ruchu drogowego.
Po drodze natknęliśmy się na dwie awarie motocykli uczestników i trochę pomogliśmy w trakcie napraw.
Próby polegały na 1: slalomie między pachołkami, zgaszeniu motocykla i przecięciu deseczki, uruchomieniu motocykla i rura do mety. 2: podjęcie kija z beczki i w czasie slalomu strącenie 3 misiów stojących na podestach. Poszło przeciętnie ale bez większych błędów.
W czasie drugiego etapu Pandemonium zaczęło zawodzić - puchł tłok. W nadchodzącym tygodniu trzeba będzie go potraktować papierem ściernym dla uzyskania odrobiny luzu.
Meta drugiego etapu była zlokalizowana w lesie gdzie trzeba było znaleźć w jak najkrótszym czasie "miny" i slalomem dotrzeć do mety.
Cały czas po drodze musieliśmy wypatrywać za 4 miejscami w których znajdowały się informacje do odpowiedzi na pytania.
Niestety na długich prostych Pannonia niedomagała i ostatnie kilometry asfaltowymi drogami były dość uciążliwe. Wcześniejsze etapy były w znacznej części drogami leśnymi gdzie nie rozwijając znacznych prędkości silnik sobie świetnie radził.
Metą był plac przed Mińskim domem kultury.
Po oddaniu kart i pobraniu ostatniej kartki związanej z OTJ podjechaliśmy do internatu na szybki prysznic oraz drobne przygotowania do konkursu elegancji.
Część uczestników miała świetne stroje które na pewno trochę podpatrzymy aby nie tracić punktów na kolejnym rajdzie.
Ostatnia konkurencja sprawnościowa z której nie wiem dlaczego nie mam zdjęć polegała na wzięciu mydła z miski ustawionej na podwyższeniu, włożeniu go w kolejną miskę oraz powrót slalomem. Mi się nie udało złapać mydła a ojciec pomylił trasę.
Był też krótki teścik z wiedzy o historii motoryzacji.
W trakcie konkursu elegancji każdy mógł powiedzieć kilka słów o swoim motocyklu i nie ukrywam zmieszałem się gdy miałem coś powiedzieć o historii motocykla która dopiero buduję z racji braku informacji od poprzednich właścicieli.
Po wszystkich tych atrakcjach udaliśmy się do bazy i czekaliśmy integrując się na bal komandorski.
O 21 poszliśmy do MDK (tego samego przed którym była meta rajdu) na bal komandorski w czasie którego był poczęstunek oraz rozdanie nagród.
No i z racji startowania w oficjalnej klasyfikacji najważniejsze czyli wyniki!
Zajęliśmy 10 i 11 miejsce. Była szansa na wyższe miejsca gdybyśmy się trochę lepiej przygotowali przed rajdem. Myślę tu o motocyklach które byłyby starsze i dostały mniej pkt karnych, strojach do konkursu elegancji oraz zwiększeniu stopnia oryginalności pojazdów. Wszystko to jest do poprawienia i mam nadzieję, że wtedy już tylko wiedza i umiejętności będą się liczyły do pozycji na liście.
Po rozdaniu nagród poszliśmy spać.
Dzień 3
Śniadanie. Ładowanie busa i o 9 ruszyliśmy do domu.
Na miejscu zwróciliśmy jak brudne są motocykle.
Podsumowanie:
Rajd był świetnie zorganizowany. Spodziewałem się, że z racji niskiej kwoty wpisowego będzie czegoś brakować i bardzo się pomyliłem. Jedzenie super, organizacja na najwyższym poziomie, nocleg czysty i schludny, pakiet startowy wysokiej jakości. W itinerze nie było błędów, konkurencje urozmaicone i sprawnie przebiegające. Podobała mi się trasa która wiodła lasami i polnymi drogami.
Jak zwykle zadziwiła mnie ilość kapliczek oraz krzyży które były chyba na co drugiej posesji na trasie rajdu ale taki jest właśnie urok wschodniej polski.
Oczywiście chcę podziękować w swoim i ojca umieniu wszystkim uczestnikom którzy stworzyli ekstra atmosferę, organizatorom za to że wkładając swoją pracę dali nam możliwość ścigać się w tak świetnych warunkach oraz Automobilowi Bydgoskiemu pod którego sztandarem jeździmy.
Do zobaczenia na ROTORZE!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz