wtorek, 23 lipca 2019

X Rajd Motocykli Zabytkowych


Cześć!    

    Jubileuszowy rajd organizowany przez Towarzystwo Motocykli Dawnych Weteran Płock miał być super pod każdym względem. Na dobry tydzień przed zacząłem się zastanawiać czy nie będę miał zbyt wygórowanych oczekiwań i czy spojrzę na niego obiektywnie. Szczególnie w okresie, kiedy intensywnie zastanawiam się jak powinien wyglądać rajd idealny, dla jak największej ilości motocyklistów. Ciągłe analizowanie krytyki, pochwał i spostrzeżeń różnych ludzi wpływa na obserwację rzeczywistości.

Czwartek

    Niestety z przyczyn technicznych i pracy nie udało się wyjechać w kierunku bazy rajdu w Boguszewcu.

Piątek

    Z chłopakami z ClassiC Gniezno umówiłem się o 6 w Gnieźnie. Pozytywnie zaskoczyła mnie punktualność ekipy z Pobiedzisk, zazwyczaj trzeba na nich czekać. Trasa była całkiem prosta: Gniezno > Strzelno > Włocławek > Dobrzyń nad Wisłą > Sierpc > Boguszewiec. Większość nawigacji określa czas przejazdu na około 3 godziny. Mieliśmy być na styk na rozpoczęcie rajdu. Jadąc jedynie z dwiema przerwami, które nie były na naprawy, tylko kawę i tankowanie. Dotarliśmy do celu około 10. Zarejestrowaliśmy się, pobraliśmy itinerer i na trasę! Tego dnia rajdowcy przejechać mieli około 130 km po, dość dobrze mi znanych, malowniczych terenach. Z racji tego że nikt z nas nie jechał na punkty do Mistrzostw Polski postanowiłem, że zmienię podejście do rajdu na bardziej tradycyjne. Już tłumaczę co to oznacza. W MPPZ zawodnik zbiera punkty karne, kto ma ich mniej ten wygrywa. Natomiast tradycyjna wersja zwycięstwa zawiera w sobie albo przyjazd na linię mety na pierwszym miejscu albo zebranie największej ilości punktów. Wybrałem to drugie rozwiązanie. Założyłem jednocześnie, że wszystkie konkurencje będę wykonywać prawidłowo poza jednym elementem, który przyniesie mi taryfę (150% najgorszego rezultatu danej konkurencji) . 
    Chciałem też dojechać pierwszy na linię mety, więc nie mogłem stosować do średnich czasów przejazdu. 
    W związku z tym mogliśmy rozpocząć próbę dogonienia zawodników, którzy wyjechali ponad godzinę przed nami. 
    Do pierwszego punktu pomiaru czasu wyprzedziliśmy już kilka motocykli. 
    Przy pierwszym PKP byliśmy już prawie przy peletonie. Pierwsza próba to wolna jazda, w której taryfę zdobyłem nie zatrzymując się z metą między kołami. Następnie w tym punkcie była do rozwiązania zagadka logiczna. Bardzo fajna konkurencja, przy której złapałem taryfę rozwiązując zagadki za innych. 
    Kolejne punkty, na których się zatrzymywaliśmy były zawsze w jakimś urokliwym miejscu. Kolejno: slalom przy leśniczówce, pomiar obrotów silnika przy klasztorze z pięknym ogrodem. Po tym dojechaliśmy do zamku w Golubiu-Dobrzyniu, gdzie trzeba było odpowiedzieć na kilka pytań, po czym udaliśmy się na rynek na obiad, test wiedzy z historii motoryzacji oraz kolejną próbę sprawnościową. Golub-Dobrzyń jest bardzo urokliwą miejscowością, której rynek zawsze wywołuje na mojej twarzy wiele uśmiechu. Tam też postanowiliśmy zrobić sobie dłuższy odpoczynek w nasze podróży, która zaczęła się przecież o 6 rano.
    Po jedzeniu, gdy słońce zaczęło nam już doskwierać, skierowaliśmy się w stronę Rypina. Jednakże organizatorzy trasę urozmaicili i po kilku kilometrach skreciliśmy do Szafarni, gdzie przy pałacyku czekała nas kolejna konkurencja. Polegała ona na rozpoznaniu trzech utworów z bajek. Były to bajki które pokoleniu 30latków, z racji młodego wieku, ciężko było odgadnąć. W związku z tym nie przystąpiłem do zadania i otrzymałem taryfę :D
    Zwiedzając województwo Kujawsko-Pomorskie trafiliśmy tuż przed deszczem do Skrwilna. Czekała tam na nas próba o bardzo dużym stopniu komplikacji. Rozpoczynała się biegiem, kiedy to pchało się koło a później Komarka (Koszmarka), następnie trzeba było uruchomić motocykl i przejechać jak najszybciej slalom w dość grząskim gruncie. Następną przyjemnością tego miejsca była "Wielka Gra". Znów zabawa którą jako młody 30latek ledwie pamiętam z telewizji. Pytania były z wiedzy o Henryku Góreckim, człowieku-legendzie Płockiego weteraniarstwa. W czasie tej gry dowiedzieliśmy się też, że ominęła nas po drodze konkurencja o nazwie "Koneser", którą sędziował właśnie "Heniek". Polegała ona na rozpoznaniu smaków 5 nalewek. Jedyną, której nikt nie zgadł, była dereniówka. Gorycz braku możliwości bycia tam osłodziła mi taryfa, którą otrzymałem.
Przeczekaliśmy deszcz i ruszyliśmy do bazy. Tak jak zakładałem udało się dojechać do mety pierwszym!
    Dalszą część dnia oddawaliśmy się dyskusjom, integracji oraz korzystaniu z uroków ośrodka. Wspomnieć muszę, że korzystać mogliśmy z sauny, basenów, bani i różnych innych rozrywek, które na wszystkich robiły wrażenie.
    Jedyną rzeczą, która trochę spędzała mi sen z powiek był brak noclegu. Na szczęście Renata z Mińskiego Magnetu zorganizowała nam 4 miejsca noclegowe przez co tylko ja musiałem przespać się na podłodze.

Sobota

    Wspominając ponad 350 km dnia wczorajszego trochę cieszyłem się, że tego dnia ma być ich tylko 130. Po śniadaniu pogoda nie napawała optymizmem. Trochę kropiło. Postanowiliśmy się przespać i darować sobie jazdę na itinerer. Szczególnie, że okolica jest mi znana więc dojazd do Brodnicy nie powinien nastręczać problemów. No i tu się myliłem. O ile droga nie była przeszkodą, o tyle jej jakość odcisnęła smutne piętno na Simsonie. Jadąc po bardzo wyboistym asfalcie ze zdecydowanie zbyt dużą prędkością najpierw urwałem celę w akumulatorze tracąc światła. Następnie w czasie jazdy wystrzelił ze stacyjki kluczyk wraz z zasłonką. Zasłonkę złapałem a kluczyka nie udało się znaleźć na poboczu.
    Mimo tych drobnych przygód dotarliśmy do Brodnicy pomijając trasę itinerera. Obejrzeliśmy próbę sprawnościową pod wieżą oraz zjedliśmy obiad. Trudno mi powiedzieć coś o trasie ale... zdobyłem wszystkie punkty karne!
    Spokojnym tempem wróciliśmy do bazy rajdu gdzie oddaliśmy się integracji i oczekiwaniu na podsumowanie. 
    Po powrocie wszystkich zawodników odbył się konkurs elegancji, w którym wzięła udział zadziwiająco duża liczba przebranych zawodników.
    Wieczorem odbyło się rozdanie nagród oraz bal komandorski. Niczym szczególnym mnie nie zaskoczył.
    Wracając do kwestii zwycięstw. Nie udało mi się być ostatnim. Najwięcej punktów karnych zdobyła osoba, która w ogóle nie wyjechała na trasę. Szkoda... ale przynajmniej jako pierwszy dojechałem do mety.

Niedziela

   Wstaliśmy rano, zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy w drogę.  Cały czas jechaliśmy około 70km/h dzięki czemu po niecałych 4 godzinach dotarliśmy do Gniezna. Pożegnałem się z resztą i ruszyłem do domu. Oczywiście bez światełek i kluczyka.

Podsumowanie

   Jak wspomniałem na wstępie jest to kolejny rajd, na którym poszukuję idealnego podejścia do organizacji. Wymiernikiem ma być ilość motocykli, które przybędą na rajd. Jak we wcześniejszych wpisach czytaliście najbliżej tego jest ROTOR rajd. Na rajd organizowany przez Weteran Płock przyjeżdża około 80 załóg, co też nie jest złym wynikiem. Ponadto poza kilkoma drobnymi sytuacjami, na które uczestnicy zwrócili od razu uwagę, poszło perfekcyjnie. Tymi drobnymi sytuacjami był zamęt związany z noclegiem oraz nieprofesjonalne zachowanie najmłodszych organizatorów.
   Nadal nie wiem jaki jest rajd idealny i jak zmobilizować więcej osób do weteraniarstwa.    Mam nadzieję, że mi w tym pomożecie zarówno chwaląc, jak i otwarcie krytykując poszczególne elementy imprez na których bywacie.
    Jeśli chodzi o mój stosunek do Płockiego rajdu... Na pewno wrócę, bo lubię gdy wszystko poza trasą jest trudne.


p.s. dziękuję Pauli, Oli, Oskarowi i Leszkowi za wspólny wyjazd.






















9 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. ...oraz nieprofesjonalne zachowanie najmłodszych organizatorów? Co masz na myśli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opinie innych uczestników jakoby w sytuacjach gdzie było wieli zawodników nie radzili sobie ze stresem.

      Usuń
  3. "Ponadto poza kilkoma drobnymi sytuacjami, na które uczestnicy zwrócili od razu uwagę, poszło perfekcyjnie..." Jakimi sytuacjami? wyjaśnij. Jechałem w Rajdzie i nie wiem a bawiłem się doskonale. Ponadto uważam, że Ci młodzi organizatorzy dobrze świadczą o rodzinnej ideii panującej na Płockich Rajdach. Jesli było gdzieś zamieszanie to wynikało z roszczeniowej strony nas startujących. Myślę, że trzeba się uderzyć w piersi i nie szukać problemu tam gdzie ich nie ma. Ponadto nie zgodzę się z Tobą, że Rajd idealny to taki prawie ROTOR. Mylisz pojęcie Rajdu z pojęciem Zlotu. Zorganizuj kiedyś SAM Rajd w domyślisz sie już po kilku chwilach o czym mówimy. Generalnie staram się jeździć na wszystkie Rajdy MPPZ oraz na jakieś mniejsze zloty bo mam na to czas i powiem to z całą stanowczośćią - do Płocka warto jeździć bo nie jest łatwo, jest niepowtarzalnie i chłopaki zawsze mają ciekawe pomysły. Dla uczestników było przygotowanych 13 domków i pensjonat...4 lata temu były 3 domki i pensjonat i tylko namioty, więc nie rozumiem o czym piszesz. Ja i moja ekpia rezerwację zrobiłem jak tylko pokazała się informacja o Rajdzie i rezerwacjach...nie czekałem do ostatniej chwili. Czy wyznacznikiem doskonałego Rajdu ma być brak namiotu na bazie Rajdu??? Oj kolego...słusznie napisałeś, że jesteś zaledwie 30+
    Pozdrawiam i do zobaczenia

    p.s. więcej obiektywizmu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szukam problemu gdzie go nie ma. PEwnie masz rację, że zamieszanie wynikało z roszczeniowej postawy uczestników. A jednak można było słyszeć głowy niezadowolenia. Też uważam, że uczestnictwo młodych organizatorów to świetna sprawa.
      Nie wiem czy kiedyś zorganizuję rajd. Jeśli tak to wiem, że będę na organizację patrzeć w zupełnie inny sposób.
      Też lubię jeździć do Płocka właśnie dlatego, że jest trudno.
      Co do noclegu nie narzekam a opisałem jak to z nami wyglądało. Nie narzekam na brak miejsca noclegowego skoro kilka dni przed rajdem okazało się, że mogę na niego jechać.
      O obiektywizm się staram. Chociaż widzę, że najlepszym rozwiązaniem jest relacjonować nie wplatając do tego własnych przemyśleń.
      ROTOR jest przykładem rajdu gdzie przyjeżdża najwięcej uczestników. Czyli wg tezy, że ilość uczestników jest miernikiem idealności to wygrywają. Używam takiego miernika gdyż chciałbym aby coraz więcej ludzi zajmowało się weteranami i ubogaciło nasze środowisko swoją obecnością.
      Dzięki za słowa krytyki gdyż zawsze pozytywnie wpływa to na rozwój.
      Pozdrawiam i do zobaczenia pewnie w Cieszynie

      Usuń
  4. Mi dzisiaj w oko wpadł kajak pojedynczy i powaznie zastanawiam się czy go zamówic. Wydaje mi się, że to bardzo dobry pomysł, zwłaszcza, że mam w planach udział w spływach kajakowych. Zawsze lepiej miec własny sprzęt prawda?

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki rajd daje z pewnością dużo frajdy. Spotkanie integracyjne wśród pasjonatów motocykli musi być świetnym przeżyciem.
    sklep motorowy Rybnik

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałbym się kiedyś na taki rajd wybrać.
    AUTOMOTOSTEAM

    OdpowiedzUsuń