wtorek, 25 sierpnia 2020

Samotna wyprawa na zachód

 Cześć!


    Od prawie roku nic się tutaj nie pojawiło. Jest mi trochę wstyd, a trochę smutno z tego powodu. Musicie jednak zrozumieć, że KwP (Klasyki w Podróży) nadal zostają hobby i w chwili gdy dom lub praca pochłaniają więcej czasu to one idą w odstawkę.

    Teraz jednak postaram się wrócić do przedstawiania wam przygód motocyklowych.

    Zacznijmy od wyjazdu, który odbyłem w ubiegły weekend.

    Plan był bardzo prosty. Wsiąść na Simsona i jechać na zachód. Pogoda zapowiadała się piękna. Nawet zbyt gorąca. 

    Wyruszyłem w piątek o 12:00 z planem jazdy wzdłuż Warty aż do jej ujścia do Odry. Trasa ta zapewniała jazdę drogami maksymalnie wojewódzkimi oraz duże możliwości przejazdu przez Puszczę Notecką. Spakowałem trochę ubrań na przebranie do kajakowego worka i w drogę.

    Do Obornik jechałem dobrze mi znaną trasą. Tam zjechałem w stronę Wronek. Ładne wąskie asfalty poprowadziły mnie do Stobnicy gdzie przez płot obejrzałem budowę najmłodszego w Polsce zamku. Niestety ochrona nie pozwoliła mi wejść obejrzeć całej budowli. Jawi się ona dość spektakularnie. Najwyższą z wież widać już z odległości 10-15km.

    Jadąc dalej za Obrzyckiem stwierdziłem, że czas zjechać z głównych dróg i spróbować do Wronek dojechać lasem. Skręciłem na Obrzycko-Zamek jednocześnie w mapniku umieszczając telefon z uruchomionym kompasem. Co to była za jazda. Co chwilę kończył się asfalt i jechałem lasem w którym nawigować się dało tylko na kierunek z kompasu. Po jakiejś godzinie wyjechałem  tuż przed Wronkami. Nie zatrzymywałem się tylko ruszyłem w kierunku Sierakowa. Aby chwile odpocząć pokonałem tę drogę asfaltem. W Sierakowie szybkie zdjęcie przy zamku oraz pojenie wodą i dalej na zachód. Woda była bardzo istotnym elementem tej wyprawy. Termometry pokazywały cały czas powyżej 32stopni C. Wymiana temperatury w głowicy i cylindrze miałem wrażenie, że nie istniała. 

    W Sierakowie przekroczyłem Wartę w kierunku północnym i ruszyłem przez Puszczę Notecką. Pięknie się jechało ubitymi szutrami. Wyjechałem po nie wiem jak długiej jeździe w Mierzwinie gdzie się wykąpałem w jeziorze i ruszyłem dalej. Jadąc droga 199 napotkałem wiele kilometrów bruku. Jadąc powolutku nie przeszkadzał za bardzo. W tym czasie spotkałem motocyklistę na ładnie wyremontowanej Jawie, który chyba robił próbny objazd gdyż był bez kasku.

    Droga ta zaprowadziła mnie do Skwierzyny gdzie z powodu końca paliwa zatrzymałem się na pojenie Simsona oraz siebie. Z domu wyjechałem z pełnym bakiem a już w Skwierzynie musiałem zatankować 12 litrów. Na stacji spotkałem motocyklistów, którzy zaprosili mnie na zlot w Międzyrzeczu. Zloty motocyklowe są miejscem, którego się zawsze obawiam. Zjeżdża się tłum ludzi którzy niestety nie zawsze są odpowiedzialnymi w kwestii używania motocykla. Dlatego podjąłem decyzję o dalszej podróży na zachód. W kierunku ujścia Warty.

    Była już 17 więc do celu skierowałem się drogą 22/24. Na szczęście nie było wiele ciężarówek po drodze którym mógłbym przeszkadzać. Przeszkadzać gdyż temperatura cały czas była bardzo wysoka przez co Simson nie był tak żwawy jak zazwyczaj. Przed Kostrzynem zjadłem obiad w przydrożnym zajeździe. Jadąc zapomniałem o tym aby coś jeść. W Kostrzynie stwierdziłem, że skoro nadal jest jasna to można pozwiedzać Niemcy. Przekroczyłem Odrę przy twierdzy Kostrzyn i pokręciłem się po okolicy. Spotkałem m.in. grupę nastolatków na ładnie wyremontowanych mopedach marki Simson. Simson 425S na szczęście nie był im obcy więc wymieniliśmy się uprzejmości i zacząłem myśleć o noclegu.Mógłbym jechać dalej w kierunku Berlina lecz martwiły mnie światła w Simsonie. Są widoczne ale trudno mówić o tym, że oświetlają drogę.

    Zawróciłem do miejsca gdzie się kąpałem. Dojechałem tuż po zmroku. Tego dnia przejechałem ponad 400km różnego rodzaju drogami. Nie spaliłem sprzęgła w piachu co uznaję za sukces. Jedyną strata była wybita uszczelka lewej chorągiewki. 

    Kolejny dzień powitał mnie deszczem. Padało i padało. O 13 nie wytrzymałem i ruszyłem w kierunku domu. Nie byłem w ogóle przygotowany na deszcz. Tak bardzo padało, że odechciało mi się tez jazdy gdziekolwiek. Plan jeżdżenia do niedzieli upadł. 

    Włożyłem telefon w mapnik i rura trasą rowerową do domu. Te trasy mnie zawsze zaskakują.Ciągle prowadzą w las lub zjeżdżają z asfaltu. Zazwyczaj unikam zjeżdżania z asfaltu ale tego dnia deszcz już tak dawał o sobie we znaki, że nic się gorszego stać nie mogło. Jechałem... co jakiś czas zatrzymując się na przystankach autobusowych aby odpocząć. Mokre było wszystko. Dzień wcześniej motocykl męczył upał a tego dnia wiatr w twarz i ściana wody. Brakowało mi jeszcze śniegu i już był miał zaliczone wszystkie warunki klimatyczne. 

    Po około 2h jazdy wyjechałem z lasu w Połajewie. Miejscowość, którą znam. Wyłączyłem telefon i ruszyłem dość znaną mi drogą w kierunku Rogoźna. Przed nim Simson znów poprosił o rezerwę w zbiorniku. Na szczęście szybko znalazłem stacje i znów wlałem około 12 litrów paliwa. Rozbawiło mnie w czasie tankowania jak trudno ponownie założyć mokre rękawiczki.

    W chwili przyjazdu do domu niebo się rozpogodziło. Wyjazd był trudny ale bardzo satysfakcjonujący. Polecam gorąco takie wypady w nieznane. Mapa na zbiornik i można wybierać ciekawe drogi, których nie znamy!








2 komentarze:

  1. Casino, Bally's Hotel & Casino, Everett
    Casino, Bally's Hotel & Casino, Everett. 양주 출장샵 MapYRO® database of 경산 출장안마 all casinos located in 태백 출장안마 Everett. MGM Resorts 서울특별 출장샵 International (Mgm), 광주 출장마사지 MGM Resorts International, and the C.M.A.M.

    OdpowiedzUsuń