Dzień dobry.
Rajd Płocki... słyszałem wiele dobrego ale nigdy nie byłem - tak mniej więcej myślałem cały czas o tym rajdzie. Zero uprzedzeń i zero oczekiwań. Nie ukrywam, że ojciec to nawet za bardzo ochoty nie miał jechać nawet. Dlatego też Pandemonium już dzień wcześniej znalazło się na busie co by wczesnym rankiem w piątek wyjechać i być na miejscu przed wyruszeniem na trasę.
START!
Pobrany itiner i reszta pakietu startowego i w drogę.
Pierwszy przystanek przy zabytkowym młynie który był prywatną własnością i o dziwo pozostał w prawie nienaruszonym stanie.
Kilka kilometrów dalej pierwsza konkurencja sprawnościowa, któa pogrzebała moje szanse na dobrą pozycję gdyż otrzymałem taryfę która stanowiła ponad 1/5 wszystkich moich punktów karnych....
Kolejny przystanek to kolejny młyn w którym szybki teścik z historii motoryzacji oraz wiedzy o zbożach. Były pytania o Pannonię!
Jadąc dalej poza obiadem w leśniczówce oraz drobnymi przystankami na odnalezienie punktów które umożliwiły na odpowiedź na pytania nic ciekawego się nie działo.
Pierwszym ciekawym punktem był postój u kowala gdzie trzeba było określić temperaturę oraz długość motocykla. Nawet nie wiem ile się pomyliłem gdyż nie dopytałem później o pomiary.
Następnie dojechałem do miejscowości gdzie były kolejne konkurencje sprawnościowe polegające na slalomach i tym podobnych przyjemnych zabawach.
Tutaj też Pandemonium odmówiło posłuszeństwa. Przepaliła się świeca. Na szczęście Pan Robert poratował mnie i zawiózł do sklepu gdzie kupiłem dwie nowe świece i udało się ruszyć w dalszą podróż. Niestety opóźnienie spowodowało, że przyjeżdżając na kolejny punkt kontrolny otrzymałem następne 10pkt za spóźnienie...
Od momentu naprawy Pannoni jechałem z ekipą z Rotora która pięknie równo prowadziła nie myląc trasy przez co musiałem ostro gnać Pannonię aby za nimi zdążyć.
Prawie z nimi dojechałem aż do bazy przed którą spuchł mi motocykl i musiałem chwilę odczekać aby kontynuować podróż.
Wieczór tradycyjnie zakończył się integracją w cudownym ośrodku w Cierszewie gdzie mieściła się baza i mieliśmy wynajęty pokój.
SOBOTA
Udało się, że organizatorzy nie wyrwali nas skoro świt i wyjazd na drugi etap był o 10.
Wiedzieliśmy, że finał będzie w Płocku i też cały czas się w jego stronę kierowaliśmy odwiedzając okoliczne wioski.
Raz zatrzymaliśmy się aby policzyć okna w drewnianym kościółku.
Potem już konkurencje sprawnościowe na placu przed sądem w Płocku oraz zwiedzanie Muzeum Mazowieckiego.
Przeszedłem się po mieście gdyż wcześniej w nim nie byłem i muszę przyznać, że niewiele mamy w Polsce tak ładnych miast. Jestem pod ogromnym wrażeniem i na pewno jeszcze odwiedzę Płock.
BAZA
Konkurs elegancji? Integracja? Rozdanie nagród? Bal komandorski?
TAK!
Wszystko na świetnym poziomie i super zorganizowane.
W konkursie elegancji Pannonia faworytem nie była gdyż oglądać ją można było z busa w którym stał rozbity motocykl Romana z Chełmna - gorąco Cię pozdrawiamy i cieszymy się, że nic poważnego się nie stało - mającego wypadek w drodze do nas.
W między czasie znów mierzono temperaturę silników i wybierano najgorętszy motocykl zlotu.
Grzanie odbywało się na padoku.
DOM
W niedzielę ruszyliśmy do domu przez Chełmno gdzie oddawaliśmy motocykl Romanowi.
Był to jeden z najlepszych rajdów w którym brałem udział. Niestety zająłem tylko 11 miejsce a ojciec nie jechał tylko pomagał organizatorom z racji nadal niezrośniętego obojczyka lecz na pewno za rok wrócimy!
Jeszcze raz dziękuję wszystkim a szczególnie organizatorom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz