Było to piękne sobotnie popołudnie w które mieliśmy z Markiem i ojcem wybrać się do Nakła do Garażu PRL na spotkanie które organizuje corocznie Greg. Przed wyjazdem zadzwonił Irek abyśmy spotkali się w Janowcu i dalej z nim jechali. Rura na koń bo przecież to sama przyjemność się przejechać i nikt kilometrów nie liczy. W Janowcu na stacji nie doczekaliśmy się ekipy z Gniezna i o 1420 ruszyliśmy do Nakła gdzie o 15 miała odbyć się drobna parada przez miasto.
Pannonia oczywiście nie miała szans w pościgu za Osą i Wiatrem więc tylko co jakiś czas ich spotykałem gdy na mnie czekali tylko po to aby zaraz mi uciec.
Na paradę się niestety spóźniliśmy więc od razu pojechaliśmy do Garażu na poczęstunek.
Saturator!!!
Później już tylko rozmowy, jedzenie i napoje. Przeplatane oglądaniem pojazdów które przyjechały. Motocykli w stosunku do zeszłego roku była może 1/3 za to aut zdecydowanie więcej.
Całe spotkanie ojciec niepokoił się co z Wiatrem który w drodze "do" przestał trzymać wolne obroty. Podejrzenia padły na wał który mógł się uszkodzić w czasie szybkiej jazdy do Nakła. Motocykl nie odpalił niestety i trzeba było holować Pannonią.
Pannonia mimo, że 250 pojemności to z wózkiem już ma ciężko a co dopiero ciągnąć za sobą 250 dodatkowych kilogramów w pofałdowanym terenie. Walcząc dojechaliśmy do Kcyni gdzie ojciec postanowił na stacji poczekać na busa. Na pewno byśmy holując się dotarli tylko znacznie wolniej.
Przygody muszą być:)
Po rozebraniu silnika okazało się, że prędkość zabiła sworzeń tłoka. Obróciła się tulejka z nacięciem smarującym i zapiekła go. Szkoda było wyciągać cały silnik dla takiej naprawy, ale nikt nie mógł wiedzieć co się dokładnie stało.
Na zdjęciu grzanie palnikiem tłoka aby wyjąć sworzeń - w końcu się udało ale lekko nie było.
Dziękuję Gregowi za świetne spotkanie!
ZARĄBISTE !!!
OdpowiedzUsuń